Po ubiegłorocznej
wycieczce do Krakowa i Zakopanego zostały jedynie miłe wspomnienia i
kilka zdjęć. Wiele osób twierdzi po dziś dzień, że było miło. Stąd też
pomysł, żeby podtrzymać miłą tradycję i zwiedzić inny zakątek Polski.
Przygotowania trwały od stycznia. Najłatwiej było zaplanować miejsce
wycieczki, którym okazało się być miasto stołeczne Warszawa. O wiele
trudniej było z pozyskiwaniem pieniędzy na
wyjazd. Gdy w kwietniu zostały zagwarantowane pieniądze na przejazd
autokarem, każdy był już pewny, że rodzice znajdą resztę, aby
uszczęśliwić swoje pociechy.
Noc z 18 na 19 maja nie należała do przespanych, bo wyjazd zaplanowano
na 3 w nocy. Nawet kierownik wycieczki tj. ks.
Janusz Łuc był z nas bardzo zadowolony, nie tyle z punktualnego
przybycia, co ze wspaniałych humorów, które nam towarzyszyły. Opieki nad
grupą podjęli się także siostra Barbara, P. Sabina,
P. Małgorzata, P. Elżbieta, P. Iwona. Po modlitwie o błogosławieństwo
Boże podczas podróży, wielu rozpoczęło „nocne Polaków rozmowy”. Nie
trwały długo, bo wielu miało ochotę trochę pospać, dlatego kierownik
zarządził ciszę nocną do 6 rano, jak to zwykle bywa. Choć w czasie drogi
nic nie zwiedzaliśmy, niektórzy jednak dopatrzyli się Koloseum, tudzież
innych zabytków europejskich.
Zwiedzanie Stolicy rozpoczęliśmy od Parku Łazienkowskiego, gdzie miał
rezydencję król Stanisław August Poniatowski. Tak wielki park pośrodku
miasta był urzekający. Pawiami nikt się nie interesował, bo piękniejsze
okazy widzieliśmy nieraz w Desznie.
Nadto Warszawę podziwialiśmy z 33 piętra z tarasu widokowego Pałacu
Kultury i Nauki. Wyjechaliśmy windą bo nie było
innej możliwości. Było pięknie, chociaż krótko, bo więcej czasu
zamierzaliśmy spędzić w zamku królewskim. W drodze do tego pięknego
zabytku Warszawy przystanęliśmy przy Grobie Nieznanego Żołnierza na
placu Piłsudzkiego. W Zamku Królewskim przywitano nas z honorami to
znaczy przyszli kolejni turyści, którzy zwiedzanie rozpoczęli od kas
biletowych, a zakończyli na dziedzińcu -:). Nasze zaś księżniczki juz
dawno pragnęły choć oko zawiesić na tych wspaniałościach. Nauczyliśmy
się wielu manier, które bardzo się przydały.
Po dwu godzinach zwiedzania Zamku – nikomu oczywiście nie nudziło się –
mieliśmy zaplanowaną wizytę w ZOO. Odpoczęliśmy chwilę od wychowawców, a oni
od nas. Posmakowaliśmy co znaczy być wolnym, jak zagospodarować chwile,
które mieliśmy do dyspozycji. Poznaliśmy wiele praw, które rządzą
naturą. Nam podobały się różne zwierzęta, zaś ks. Januszowi najbardziej
lwy – nie mylić z aktywnymi tygrysami.
Kolejną atrakcją był
nocleg w Derdach u Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Po wspaniałym
posiłku spotkaliśmy się w wielkiej radości na pogodnym wieczorku. Po
wielu wrażeniach pierwszego dnia wycieczki nastąpił błogi spokój.
Kierownik i Opiekunowie wyrażają wdzięczność za
piękne i kulturalne zachowanie podczas noclegu. Tym faktem zbudowane
były także siostry.
Po Mszy św. udaliśmy się na Warszawską Starówkę gdzie zwiedziliśmy
ciekawe miejsca: Katedrę, pomnik Syrenki warszawskiej, Barbakan, miejsce
pamięci poświęcone dzieciom walczącym podczas Powstania Warszawskiego.
Niezapomnianych przeżyć doznaliśmy podczas zwiedzania Muzeum Powstania
Warszawskiego. To interaktywne muzeum wprowadziło nas w realne przeżycia
powstańców. Przez dwie godziny staliśmy się świadkami walk dorosłych,
młodzieży i dzieci o wolność Stolicy. Tych przeżyć nie da się opisać, po
prostu trzeba tam być. W drodze powrotnej było wiele zabawy i radości.
Nastąpiło też rozwiązanie konkursu na piosenkę o wycieczce. Nagrodzonych
zostało 12 osób, których twórczość została nam głęboko w pamięci. Dla
pamięci poniżej przedstawiamy tekst, napisany przez opiekunów, który się
zachował. W miłej i radosnej atmosferze
wracaliśmy do domów modląc się na różańcu, śpiewając pieśni religijne i
skoczno – nabożne. Na koniec wyraziliśmy wdzięczność Bogu i ludziom
za pięknie zorganizowany i przeżyty czas. Mamy nadzieję, że jeszcze
kiedyś weźmiemy udział w takiej wycieczce.
Poniższy tekst można odśpiewać na
melodię
*Oj, dana, dana, Warszawo kochana*
W sobotę nad ranem chętnie się zbudzili
i w daleką drogę raźno wyruszyli.
Ksiądz Janusz na czele za nim siostra Basia
i nieznośne cztery opiekunki wasze.
Wreszcie dzieci, młodzież, sztuk 49
i nasz pan kierowca najlepszy na świecie.
Chcieli zwiedzić dużo i zobaczyć wiele
w drodze Jacek ujrzał piękne Koloseum.
Gdyśmy dojechali, w warszawskich uliczkach
już czekała na nas pani przewodniczka.
W Łazieneczkach pawie ogony stroszyły
lecz na prośbę dzieci ich nie otworzyły.
Z trzydziestego piętra Pałacu Kultury
perspektywę miasta widzieliśmy z góry.
Najstarsze dziewczyny wszystkie mądre, śliczne
lecz niestety bardzo monotematyczne.
Księdzu Januszowi zawracały głowę
bo marzyły tylko o centrum handlowym.
Z uciechy piszczały, ręce zacierały
gdy hotel Hiltona nareszcie ujrzały.
Warszawska Starówka ozdóbkami słynie
i naszych dziewczynek pokusa nie minie.
Korale kupiły, zaraz rozsypały
bo uwag mamusi posłuchać nie chciały.
A nasze dziewczęta długo się stroiły
najlepsze ubrania na siebie włożyły.
Luiza ubrała Adidasy nowe
cały dzień chodziła i bąble gotowe.
Nasza Julka z Deszna to dziewczę morowe
podarła porcięta i rajstopy nowe.
O wycieczce piosnki nam nie ułożyła
bo była zmęczona i prędko zasnęła.
A kolega Adrian wcale nie próżnował
wszystko obserwował i fotografował.
A kiedy w stolicy wszystko zwiedziliśmy
do klasztoru w Derbach wnet się udaliśmy.
Chociaż trudno było trafić do klasztoru
to nasz pan kierowca nie stracił humoru.
Wieczorek pogodny w emocje bogaty
pobudził żołądki do nocnej biesiady.
Najmłodsze dziewczynki długo ucztowały
no i na podłodze dania rozkładały.
Kiedy wreszcie przyszła pora już na spanie
z każdego pokoju płynęło chrapanie.
Cienko, tam grubo dźwięków gama cała
a najgłośniej u Karola i Michała.
Już wycieczki koniec, już powrotna droga
wszyscy dostaliśmy przepysznego loda.
Wracamy do domu, wszyscy się żegnają
na parkingu w Zdroju mamusie czekają.
[Więcej zdjęć]
|