Uroczystość Objawienia Pańskiego /6 stycznia 2015r./

Zdjęcie

Homilia Ks. Grzegorza Kowalczyka

 

OBJAWIENIE PAŃSKIE
 Gdyby komuś powiedzieć, że przy narodzeniu Jezusa Mędrców nie było, to pewno szczerze by się zdziwił. To tradycja, skądinąd piękna, każe nam w betlejemskiej szopce, obok Józefa i Maryi, umieszczać postaci Trzech Królów.
 Ostatnimi czasy jeszcze jeden zwyczaj tworzy się na naszych oczach. W wielu miastach, miasteczkach i wioskach szóstego stycznia kroczą ulicami orszaki Trzech Króli. To też piękny zwyczaj, tradycja czy jak tam to nazwać. I niech ona będzie. Byle w tym wszystkich nie przegapić Boga, który daje się odnaleźć temu, kto Go szuka.
Ubiegłego roku, znajomy wrócił w tym dniu z miasta gdzie taki orszak przechodził. Gdy go zapytałem, w zasadzie zdawkowo: „Jak było?” – odpowiedział całkiem poważnie: „Było to widowisko piękne i pełne niewierzących chrześcijan”. Pytam, już z zaciekawieniem: „Skąd takie wrażenie?” A on mi tłumaczy: „Spotkałem tam moich przyjaciół, chrześcijan. Pytam ich, ot tak zwyczajnie: byliście już w kościele na Mszy, czy dopiero pójdziecie? A oni na to, że dzisiaj nie idą, bo nie mają czasu; będą na orszaku; mają rolę”.
Zrozumiałem, co miał na myśli mówiąc, że to piękne widowisko, pełne niewierzących chrześcijan, którym Bóg gdzieś się zapodział, schowany za woalem pięknego zwyczaju.
 O co więc chodzi w tym Pańskim Objawieniu?
Chodzi o to, aby wciąż uczyć się rozpoznawać przychodzącego Boga. Rozpoznawać Go w znakach czasu i w drugim człowieku.
Trudne i niemożliwe było to dla Heroda i ówczesnej Jerozolimy. Trudne ale możliwe było dla Mędrców. Trudne to było nawet dla Apostołów, choćby dla Piotra, kiedy usłyszał cierpkie: „Zejdź mi z oczu szatanie”.
 Objawienie Pańskie dobitnie pokazuje dwa rodzaje ludzi, którzy mają blisko Boga. Jedni, to ci których reprezentuje Herod i jego świta. Mieli wszystko co potrzebne żeby odnaleźć Mesjasza. Mieli proroków, pisma i tych, którzy umieli je odczytywać. Ale oni wcale nie szukali. Wieść o Mesjaszu jedynie ich przeraziła.
Jest też inna grupa ludzi. Reprezentują ją Mędrcy – poganie, którzy mimo, iż nie mieli proroków i pism zapowiadających Mesjasza, zaczęli szukać Króla odczytując znaki.
Sprawdza się powiedzenie znawców duchowości: „Kto szuka Boga, już Go znalazł”. Oto Bóg pozwala się odnaleźć tym, którzy Go pragną.
Ludzie byle jacy, oziębli, cyniczni, wyrachowani, żyjący w egoizmie – choćby Jezus stanął przed nimi i powiedział: to Ja Jestem, nie rozpoznają Go jako Boga. Odczytają Go tak, jak Herod; jako zagrożenie dla siebie , dla swojej bylejakości, dla swojego duchowego dziadostwa.
 Mędrcy swoją postawą dają nam jeszcze jedną lekcję. „Gdy znaleźli Dziecię, inną drogą wrócili do siebie”.
Gdy spotkanie twoje z Bogiem jest autentyczne, nie możesz już żyć jak dawniej; musisz wrócić inną drogą. Czyli, jeśli jesteś naprawdę chrześcijaninem i odnalazłeś Boga w sobie, to nie możesz sobie pozwolić na nienawiść w sercu, na prawo zemsty, na żywienie urazy, na nieumiejętność przebaczania.
Jeśli jesteś naprawdę chrześcijaninem, to nie możesz iść drogą wyrachowania wyrażonego choćby w stwierdzeniu: Chrystus tak, Kościół nie; albo: Msza w niedzielę tak, bo taki zwyczaj, ale moralność jak należy, to już nie.
 Dla wierzącego prawdziwie człowieka, droga pogaństwa i bezbożności nie jest właściwą drogą.
Dla wierzącego prawdziwie człowieka, jedynie właściwą drogą jest droga do świętości. Chociaż często trudna, bardzo trudna ale możliwa.

                                                                                                                                    Ks. Grzegorz Kowalczyk