Boże Narodzenie

Zdjęcie

Homilia ks.Grzegorza Kowalczyka

Boże Narodzenie! Co za święta! Właśnie, co za święta i co za ludzie, którzy je przeżywają? Zwykły czy to niezwykły dzień?
Wbiłem oczy w szopkę, w figurki całkiem nowe i kiwającego głową aniołka, bo ktoś przed chwilą pieniążek wrzucił chyba razem z modlitwą albo może guzik, tak dla żartu albo żeby aniołek się zdziwił. Popatrzyłem na siebie, na ludzi, na wierzących, co są syci nad miarę po wigilii i tak sobie pomyślałem, jacy to myśmy są, ci świętujący, których cieszyła w markecie już ponad miesiąc temu kolęda chrapliwie grająca, bo bateria już była słaba


- chrześcijanin, co obżarł się na wigilię, wspomniał coś, że taka tradycja, by zjeść wszystkie dania i tyle co wygnał natrętnego w obdartym ciuchu sąsiada; tłumaczy dziecku po co ten talerz pusty, a potem przy wtórze telewizora, bo on jak rodzina, jedli indyka, bo ponoć tak jest nowocześnie;
- turysta klął w niebogłosy na holu przy recepcji: „co za bajzel macie w tych rezerwacjach, on przecież przyjechał tu od połowy Polski na Boże Narodzenie, to jest na narty;
- dziecko małe, z wściekłością tłukło głowę aniołka, nazywając go głupim, bo nie kiwnął wcale, a połknął całe 2 złote;
- wielkanocni chrześcijanie rozdziawili buzie, zdziwieni, że na Boże Narodzenie jednak do kościoła chodzą;
- pijak, który w wigilię musiał się napić i upaprał się jak świnka, gdy koło kościoła, słaniając się kroczył niepewnie, nagle strasznie drapać się zaczął, bo sumienie go gryzło;
- ksiądz się trochę zezłościł, gdy znów w samo święto miłości, paroletni grzesznicy przy konfesjonale sznurkiem się ustawili;
 

- dzisiejsza młodzież ziewnęła leniwie koło południu świątecznego, ciesząc się, że nareszcie wolne;

- biznesmen koło południa Bożego Narodzenia odłożył ciepły kalkulator, całując go jak relikwie wdzięcznie, że mu tyle zer po cyfrze pokazał;

- gospodyni rumiana od kuchni stwierdziła, że do kościoła nie pójdzie, bo potem goście przyjdą i będą głodni, więc poświęci się mięsom i plackom, by były;

- lekarz czuwał na dyżurze, przy tym, co już odchodził z tego świata; widać jego czas przyszedł;


- biedna staruszka przykleiła nos do szyby i umyła ją łzami bo była brudna, a w ręce pokruszył się jej opłatek nie dotknięty, no bo z kim?;

 

 - samotna matka gdy ubierała się na pasterkę, jeszcze raz zerknęła na kartkę od syna z Anglii, gdzie kłuło jak igła napisane słowo, że nie „opłaci” się przyjeżdżać;

- jakiś ktoś na ławeczce przy mogile jeszcze świeżej zagłuszał kapanie z oczu słowami jak refren: „tam ci będzie lepiej”;
- stara zakonnica, szła z domu dziecka i smutna i radosna, i jak zawsze różaniec mówiła: „Tajemnica Narodzenia”;
- polityk, gdy szedł łamać się opłatkiem z ważnymi tego świata a potem z nieważnymi, przez głowę myśl samotna przemknęła: „a może być uczciwym?”;
- i jeszcze tylu innych, tyle innych rzeczy robiło. Wszyscy w tym samym, ponoć szczególnym czas

POLSKA SZOPKA w BOŻE NARODZENIE
Ot zwyczajne, szare życie, po swojemu i obok wszystkiego, z pełnym brzuchem. I denerwujący, chyba chrześcijanin, z tym politowania godnym: „święta, święta i po świętach” a myślałem, że się modli
Ot kolejne Boże Narodzenie!
DZIECINO BOŻA! Żebym Cię jednak nie przegapił gdyś do mnie przyszedł! Spraw! Proszę.