Refleksje
O Bożym Narodzeniu w myśli ks. Zbigniewa Pawła Maciejewskiego z Winnicy
http://funawi.pl/nie-jestesmy-chorem-eunuchow/
Najpopularniejsza w światowym rankingu kolęd jest ponoć „Cicha noc”. Piękna kolęda. Jeśli jednak bierzemy biblijne czytania odniesione do Uroczystości Bożego Narodzenia to nasuwa się dość paradoksalna refleksja, że ta Noc, nie była wcale cicha. To wcale nie była „cicha noc”.
Wypisałem sobie z dzisiejszych czytań wszystkie wyrażenia, które mogą być głośne, niekiedy bardzo głośne.
Oto one: „zwiastun, ogłasza, zwiastuje, głos, podnoszą głos, wznoszą okrzyki, zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, śpiewajcie Panu, wołaj z radości, weselcie [się] i grajcie, przy wtórze cytry, przy dźwięku harfy, przy trąbach i przy dźwięku rogu, przemawiał, przemówił, słowem swej potęgi, powiedział, powie, Słowo, głośno woła w słowach.”
To nie jest czytelnia w bibliotece. To jest niezły raban. Gdy wrócimy do czytań z dzisiejszej pasterki to mamy moment, gdy „Nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.” (Łk 2,13-14)
Nie wiem dlaczego przyjęło się sądzić, że aniołowie śpiewają cienkimi głosikami. Te zastępy niebieskie to po prostu wojsko (tak jest w innych tłumaczeniach). To nie brzmiało jak chórek dziecięcy, ale raczej tak, że obrzędowy taniec i okrzyki maorysów zwane „haka” (jak nie znasz to zobacz i posłuchaj w Internecie - https://youtu.be/9VaU_j8zQ58) to popiskiwanie.
Dlatego dzisiaj trzeba śpiewać szczególnie głośno. Wiele kolęd jest tak napisanych, że cały ich urok wychodzi na jaw, gdy cały kościół, całym sercem śpiewa ze wszystkich sił.
Śpiewajmy zatem radośnie i ze wszystkich sił. Mamy powód – urodziny Jezusa. Gdybyśmy jednak to wszystko sprowadzili do głośnego i pięknego zaśpiewania kolęd, to temat ogromnie byśmy spłycili.
Czym zatem jest to wezwanie dzisiejszej nocy i dzisiejszego dnia „podnieś głos”?
Jest to wezwanie do tego, by być chrześcijaninem, żyć jak chrześcijanin i po chrześcijańsku zabierać głos. Wtedy kiedy trzeba i jak trzeba. Mamy zabierać głos, „podnieść głos”, nie wolno milczeć, trzeba dać się usłyszeć.
Przyznam się, że odczuwam głębokie zażenowanie, gdy oglądam jakiś kabaretowy występ, w którym szydzi się z wiary. Nie chodzi mi o samych kabareciarzy, ale o reakcje publiczności: jaka radość, jak wesoło, jakie oklaski, jaki entuzjazm. Skąd się oni wzięli? Chyba nie z kosmosu. To nasi katolicy. Parę chwil przedtem przed ołtarzem w kościele przysięgali miłość, klęczeli przy kratkach konfesjonału, przyjmowali komunię, chrzcili swoje dzieci, śpiewali „Bóg się rodzi” a teraz „beka” z tego wszystkiego?
Żeby było jasne – nikt nie jest świętą krową i wolno śmiać ze wszystkiego a księża w wątkach kościelnych są wdzięcznym tematem i są przednie kawałki kabaretowe, które to robią wyśmienicie.
Chodzi mi o prymitywne walenie łopatą, które powoduje największy entuzjazm i rechot. To doprawdy żałosne.
Najbardziej żałosna nie jest sama reakcja tylko to, że cała masa tej płaczej ze śmiechu publiczności, tak naprawdę czuje inaczej, wie, że na scenie nie ma nic śmiesznego. Jednak biją oklaski i nie ginie uśmiech z ich twarzy.
Robią to co wszyscy... Bo się boją. Bo nie chcą się wychylić. Nie mają odwagi. Podkulają ogon. Siedzą cicho.
Nie wolno siedzieć cicho, kiedy trzeba podnieść głos. Czasami trzeba krzyknąć „nie wolno”, „tak nie można”, „protestuję”. Czasami trzeba krzyknąć, czasami walnąć pięścią w stół.
Nie jesteśmy chórem eunuchów, ale kościołem Bożym. Niech nas usłyszą.
Oczywiście, że nie chodzi o awanturę dla awantury i dziki wrzask. Prymas Tysiąclecia dobitnie, ale bez wrzasku powiedział „non possumus”. Potem trzy lata milczał internowany, ale to milczenie było mocnym głosem, który pozwolił przetrwać Kościołowi w Polsce.
Mówią nie tylko słowa, ale także gesty, decyzje, czyny. Nie tylko mówią, ale są konieczne.
Żałosny jest śmiech, gdy szydzą z Kościoła, ale jeszcze żałośniejsze jest to, gdy nasze słowo jest puste.
Zachowaj nas Boże od głupiego gadania i pustosłowia.
Jeden z misjonarzy opowiadał mi kiedyś jak w Rosji pewien duchowny udzielił w swojej cerkwi „ślubu” homoseksualnej parze. Skuszono go pięniędzmi a ten uległ pokusie.
Szacunek należy się wszystkim, szanować trzeba każdego człowieka, także homoseksualistę, ale tutaj pozwolono na profanację świątyni. Duchownego spotkała zasłużona kara, ale to nie koniec historii. Uznano, że cerkiew została sprofanowana i... rozebrano ją. To była nowa cerkiew, ale nie zważano na to, rozebrano ją, bo była zbrukana. Na jej miejscu postawiono nową.
Czyny mówią czasem więcej niż słowa.
Nie milcz, kiedy trzeba głośno wołać. Odważnie podnieś swój głos. Niech za głosem pójdą jednak zgodnie twoje czyny. Słowo niech ma pokrycie w życiu.
A życie ofiaruj Bogu. Od Boga je otrzymałeś więc żyj z Bogiem. I otwórz się na wszystko co ci On daje. Na całe bogactwo Jego Miłości.
Bądź chrześcijaninem i żyj po chrześcijańsku. Po chrześcijańsku zabieraj głos. Wtedy kiedy trzeba i jak trzeba. Nie wolno milczeć, trzeba dać się usłyszeć.
To co świat usłyszy, nie może brzmieć fałszywie.
Podnieś swój głos. Niech będzie mocny, pewny i czysty.
Rzecz o pięknie...
Róża nie wie, że jest piękna, ona po prostu jest. Piękno rodzi się w oku i sercu patrzącego... Piękno jest wszędzie wokół nas, może się kryć nawet na śmietniku.
Trzeba tylko patrzeć uważnie, trzeba chcieć dostrzec i docenić prawdziwe piękno, a nie jego błyszczącą, stylizowaną namiastkę.
Namiastkę skierowaną do ludzi bez wyobraźni, którzy patrzą jedynie powierzchownie, nie widząc istoty rzeczy.
Piękno objawić się może w geście, słowie, uczynku. W pełnej poświęcenia i miłości opiece nad bliską osobą, szczególnie chorą, czy niepełnosprawną, bezinteresownej pomocy obcym, w poświęceniu chwili swojego cennego czasu na rozmowę z potrzebującym, czy samotnym człowiekiem.
Piękne jest każde dziecko, które tak szczerze i radośnie okazuje miłość
Piękno może kryć się w uśmiechu, w dobrym słowie rzuconym spotkanemu człowiekowi, w udzieleniu mu drobnej pomocy.
Najpiękniejsze na świecie jest właśnie człowieczeństwo, człowieczeństwo wyrażane także tym, że dajemy z poświęceniem drugiej osobie to, czego już nigdy nie odzyskamy, czyli własny czas.
Najpiękniejsza jest nasza obecność w życiu innych ludzi, szczególnie tych najbliższych.
***
Anna Dędor
1 listopada –DZIEŃ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH
Mogiła
Przeżywamy wiele trudnych chwil,
Czasami niełatwo je przyjąć,
Zrozumieć,
Podzielić się nimi.
Ale jest taki jeden dzień w roku
Gdy wszystko ma inny sens
Odwiedzany cmentarze
Czcimy naszych bliskich zmarłych
Oni łączą nas
Między czasem przeszłym a przyszłym
Między Niewidzialnym a widzialnym
I jakby mówią nam
Marmurów już mi nie potrzeba
Wystarczy mogiła z ziemi usypana
Twoja pamięć i modlitwa
I drewniany krzyż
„Żeby Polska była Polską”…
tekst: Margarita Głazunowa - tłumaczenie: Maria Sawielewa
11 listopada 2012 roku w Dzień Niepodległości Polski, miałam możliwość uczestniczyć w imprezie świątecznej w Przemyślu. W auli Seminarium Duchownego wspólnie śpiewano pieśni patriotyczne pod hasłem "A te skrzydła jeszcze grają, jeszcze polskie pieśni znają". Organizatorem tej pięknej uroczystości w 94 Rocznice Odzyskanie Niepodległości był „Ruch Światło Życie”
Na scenie postawiony był ekran, gdzie wyświetlano teksty pieśni. Obok sceny rozmieściła się orkiestra i niewielki chór, którzy pomagali śpiewać uczestnikom spotkania. Na początku każdej pieśni prowadzący krótko opowiadał o autorach i historii jej powstania.
Sala na 400 osób była przepełniona. Ludzie przyszli całymi rodzinami, było dużo młodzieży i ludzi starszych. Wśród przybyłych panowało nadzwyczajne uczucie spójności z Ojczyzną, bezgranicznej miłości do Niej!. Czasami niemożliwe było powstrzymywać łzy, przecież w wielu pieśniach wyrażone i odzwierciedlone są tragiczne stronice historii Polski. Bardzo wzruszającym momentem tego wieczoru stała się pieśń o Katyniu. W czasie jej wykonania na ekranie przesuwały się kadry ze znanego filmu Andrzeja Wajdy.
Brzmiały pieśni z I i II Wojny Światowej, a także współczesne pieśni patriotyczne, wśród nich:,,Biały krzyż,, z repertuaru zespołu ,,Czerwone Gitary,, i ,,Żeby Polska była Polską”, ze słowami Jana Pietrzaka. I mówiąc słowami tej pieśni-…od Chicago do Tobolska…losy porozrzucały Polaków po całym świecie. Lecz nie patrząc na odległość, Polacy pozostali jednym spójnym Narodem. Narodem, który pamięta swoją przeszłość, jest dumny z dnia dzisiejszego i wierzy w przyszłość! NIECH ŻYJE POLSKA.
Odbyło się…
13 lipca na terenie naszej parafii obyła się piękna impreza a raczej uroczystość, otwarcie wystawy pod hasłem: „Jan Paweł II droga do świętości” Wystawa ta była organizowana przez Prezesa Zarządu Uzdrowiska SA. Szkoda, że tak szlachetna i piękna rzecz nie była bardziej nagłośniona i organizowana wespół z Parafią. Ale Bóg za wstawiennictwem Jana Pawła II pokazał, że miejsce takiej uroczystości jest w Domu Bożym i wespół z Pasterzem Parafii. Otóż w ostatniej chwili aura, czyli deszcz zmusił, aby wszystko odbyło się w świątyni parafialnej / piękny program dzieci z Klimkówki oraz koncert chóru rymanowskiego pod batutą naszej organistki p. Marysi/. Celnie i pięknie oraz z poczuciem humoru, podsumował to Ks. Grzegorz: powiedział-„ sam Jan Paweł II bardzo chciałby, aby ten koncert słowno-muzyczny odbył się w świątyni,gdzie przed laty przebywał na modlitwie, i został „przepędzony” przez sprzątającą kościół siostrę”. Bo faktem jest, że Jan Paweł II jeszcze jako Ksiądz wędrując po Bieszczadzkiej Ziemi wstąpił i do naszej świątyni. Siostra Pitala, która akurat umyła posadzkę i widząc turystów w obłoconych butach, najpierw kazała iść do rzeki, aby sobie umyli buty, a potem dopiero wpuściła do Kościoła. Może to niewiarygodne, ale tak mi opowiadała i podaje to dalej...
Pragnienie
Kiedy delikatnym muśnięciem oczy śmierci spoczną jak ćmy na moich powiekach, kiedy z moich ziemskich zamierzeń opadną ostatnie liście, zapytają mnie, com dobrego uczynił.
Odpowiem: chciałem jak On.
Tak kochać, by twarz przytulić do drzewa i czuć przez skórę tego, który je sadził.
Tak żyć, by kiedy śmierć szarymi palcami rozchyli dla mnie zasłony, przywitać ją jak wytęsknioną oblubienicę.
Tak przebaczać, by móc bez wysiłku kochać.
Do ostatka, do pełna.
Aż zamknie się Księga.
Biczowanie
Ukrzyżowanie
Czy nie widzisz, Boże!?
El Rachum!
Czy się nie zmiłujesz!?
Twój Syn umiera.
Ześlij anioła, skróć mękę.
Krwawią moje oczy, rozorane ciało broczy obficie.
Nie Ty? Więc ja to uczyniłem.
Trzymałem za ręce choć się nie bronił,
wciskałem ciernie w czoło, choć chylił głowę pokornie.
Nie żyje.
Znakiem miłości jest Krzyż.
A po Świętach...
układam Cię, Dziecino.
Zapraszam Cię, Maryjo,
daj wytchnąć stopom z dróg strudzonym.
Mam tu czyste pieluszki, bielone łzami chusty.
Józefie, przysiądź krzynę,
Zostańcie jeszcze chwilę, Dzieweczko – Matko z Synem…
Ojczyzna
to zimne znamię śmierci na twym czole.
Gdzie twa mogiła,
Gdzie Ci Ojczyzna?
Historia twoja. Tak szczęście smakuje,
jak z ojców duma. Ten co wiarę wyznał,
do końca czuwał – ten w duszy poczuje
czym jest Ojczyzna.
zrzucić koronę cierniową z Jej czoła!
Dwuszereg żywych i martwych w to mgnienie
Głosem złączonym do przyszłych zawoła:
Bóg i Ojczyzna.